Śladami zbrodni
Żołnierze rosyjscy wkraczający w 1945 r. na ziemie niemieckie pałali nienawiścią. Dwadzieścia milionów obywateli ZSRR poległo podczas wojny z Niemcami, niemal każdy Rosjanin stracił kogoś bliskiego w tej walce. Dodatkowo organy polityczne nie pozwalały zapomnieć o doznanych krzywdach. Morale podsycano pełnymi nienawiści artykułami i pogadankami. Przed oddziałami występowały ofiary Niemców, żołnierzom pokazywano obozy koncentracyjne. Rosjanom wpajano, że znaleźli się tu by wymierzyć sprawiedliwość, ukarać Niemców. Kampania nienawiści trwała kilka lat.
Pisarz Ilia Erenburg w 1942 r. zaapelował do żołnierzy:
"Zabijać, zabijać! Żaden Niemiec nie jest niewinny, ani ten żyjący, ani nienarodzony! Wypełniajcie dyrektywę towarzysza Stalina, musicie na zawsze zmiażdżyć bestię w jej norze. Złamcie za pomocą gwałtu zarozumiałość rasową germańskich kobiet. Potraktujcie to jako należną wam zdobycz. Zabijajcie, dzielni czerwonoarmiści". (Sennerteg Niclas, Zemsta Stalina 1944-1945, s. 182).
W gazecie frontowej pt. "Naprzód na wroga" 17 lutego 1945 r. pisano: "Żołnierzu! Przed tobą znajduje się pruskie miasto, gniazdo os faszystowskich rabusiów. Za jego murami obronnymi ukryli się ci, którzy wieszali i palili rosyjskich jeńców wojennych w obozie w Kłajpedzie i w Maidau, tych obywateli radzieckich, którzy nie chcieli się podporządkować (...). Ukarzcie hitlerowskie bestie, pomścijcie wszystkich !". (Sennerteg Niclas, Zemsta Stalina 1944-1945, s. 200).
Walki o Miechowice rozpoczęły się 25 stycznia i trwały trzy dni. Ostatecznie walki zakończyły się w sobotę 27 stycznia. Kilkunastu żołnierzy niemieckich poległych w obronie Miechowic pochowano później w niewielkiej mogile zbiorowej na cmentarzu miechowickim, obok dawnej katery ofiar I wojny światowej. To byli jednak żołnierze i zginęli w walce. Czym więc na śmierć zasłużyli sobie cywile?
Józef Bonczol w książce "Ofiary stalinizmu na ziemi bytomskiej" pisze:
Józef Bonczol wspomina o osobach z Miechowic, które zostały zamordowane w Stolarzowicach. Dlaczego właśnie tam? Dlaczego tych mężczyzn zaprowadzono właśnie do Stolarzowic? Należy przypomnieć, że w Stolarzowicach Rosjanie zdobyli ważny punkt obrony niemieckiej, stanowisko obrony przeciwlotniczej na Duklach. Przypuszczalnie w zdobytym bunkrze dowodzenia "Festung Stillersfeld" przebywał sam dowódca 118 Korpusu, generał Aleksander Naumow. Do niego właśnie przyprowadzono księdza Jana Frenzla oraz wielu miechowiczan, których w pobliżu bunkra później rozstrzelano.
Ksiądz Jan Frenzel
W niedzielę 21 stycznia 1945 r. ks. Jan Frenzel, w czasie wygłaszanych kazań, wiedząc o tym, że front jest blisko, powiedział te znamienne słowa: "Strzeżmy się męczeńskiej śmierci, nie mając pewności uzyskania korony męczeństwa". W kilka dni później ks. Jan Frenzel zmarł męczeńską śmiercią. A oto fakty:
W czwartek, 25. stycznia 1945 r. po godz. 15.30 przybiegła na plebabnię parafii Bożego Ciała Eleonora Maschinska, wzywając kapłana do domu przy ul. Kubotha 13, do konającego Herberta Drzysgi. Udał się tam ks. wikary Jan Frenzel w asyście kościelnego, Jana Gajdy. W piwnicy tego domu ks. Jan udzielił umierającemu chłopcu wiatyku. W chwilę po zakończeniu posługi duszpasterskiej, w czasie spowiedzi pozostałych domowników, siedzących w piwnicy, weszło do tego pomieszczenia dwóch żołnierzy radzieckich. Czerwonoarmiści podeszli natychmiast do ks. Frenzla, zaczęli go trącać i popychać, a następnie zerwali z niego stułę i wrzucili ją do skrzyni z piaskiem gaśniczym. Słowami "idi cziornyj czort" wypchnęli księdza z piwnicy, prowadząc go w nieznanym kierunku.
Jak się później okazało, prowadzono ks. Frenzla ul. Stolarzowicką, w stronę Stolarzowic. Po drodze zerwano z ks. Frenzla bursę, którą potem ktoś zawiesił na klamce sklepu piekarniczego Wotzker, przy ul. Stolarzowickiej 16. Odnaleziona patena miała ślady silnych wgnieceń, prawdopodobnie od uderzeń kolb karabinowych. Nasuwa się pytanie, dlaczego Rosjanie nie zajrzeli do bursy i nie zabrali złoconej pateny, skoro rabowali ludziom wszelkie świecące się przedmioty.
Oprawcy zawlekli ks. Frenzla do swojego dowódcy, do bunkra w Stolarzowicach. W pobliskiej stodole znęcano się nad księdzem. Po straszliwych torturach, najprawdopodobniej z rozkazu samego wodza, uśmiercono ks. Jana Frenzla strzałem w lewe oko. Stało się to w odległości około 30 m od wspomnianego bunkra, pod drzewem, które stoi do dziś. Kilkanaście metrów dalej Sowieci zastrzelili niemieckiego żołnierza, dezertera, złapanego u rodziny w Stolarzowicach.
Ks. Frenzel miał złamany nos, jego usta były wykrzywione z bólu, obydwa ramiona i łopatka były przestrzelone, brodawka po lewej stronie piersi była narwana (od bagnetu), nogi miał strzaskane, a jego pokłute ręce były skrępowane drutem kolczastym. Sowieci zdarli z księdza Frenzla wierzchnie odzienie, buty i pończochy. W trakcie zbierania zwłok, w dniu 2 lutego 1945 r., jedynie po koloratce poznano, że to zwłoki księdza i dlatego nie pochowano jego ciała w grobie masowym. W sobotę 3 lutego 1945 r. został ks. Jan Frenzel pogrzebany na stolarzowickim cmentarzu.
Po długich poszukiwaniach, siostra Zmarłego dotarła następnego dnia do Stolarzowic, gdzie dowiedziała się, że ks. Jan został już pochowany. Pamiętając nakaz matki — „nie przyjeżdżaj bez Jana do domu", — wyprosiła u stolarzowickiego proboszcza, ks. Jana Wyciska, zezwolenie na ekshumację zwłok brata i przewiezienie ciała do rodzinnych Brzezin Śląskich. Łucja Frenzel, przy pomocy nie znanego jej mężczyzny odkopała zwłoki brata. W chwili, gdy zobaczyła jego rękę, zasłabła. Po ekshumacji przewieziono zmasakrowane ciało księdza do kaplicy cmentarnej w Miechowicach. Tutaj
Siostry Elżbietanki z pobliskiego klasztoru umyły zwłoki ks. Jana i ubrały je w szaty kapłańskie. Z desek zbito skrzynię, imitującą trumnę, do której włożono ciało. Na ręcznym wózku Łucja Frenzel wiozła zwłoki brata do oddalonych o 15 kmBrzezin Śląskich. Do granicy Miechowic towarzyszyło temu osobliwemu konduktowi kilka tutejszych kobiet.
W piątek, dnia 9 lutego 1945 r., a więc w równe dwa tygodnie po śmierci, został ks. Jan Frenzel pochowany w Brzezinach Śląskich, przez ówczesnego proboszcza parafii Najśw. Serca Pana Jezusa, późniejszego biskupa ordynariusza diecezji katowickiej, ks. dra Herberta Bednorza. W rejestrach świeckich ten zgon został odnotowany w USC Brzeziny Śląskie, w dniu 7.02.1945, sygn. akt 12/1945. W kościelnych księgach metrykalnych ten zgon został zarejestrowany w Stolarzowicach i w Brzezinach Śląskich. Ks. Jan Frenzel został zamordowany w szóstym roku swego kapłaństwa. Jako dzień jego śmierci przyjęto 26 stycznia 1945 r.
Przypisy cz. 1
W przypisach do cytowanych wyżej fragmentów książki Józef Bonczol rozwija kilka bardzo ważnych kwestii. Najpierw doświadczył osobiście ataku lotniczego sowieckich kukuruźników, których piloci z broni pokładowej ostrzelali grupę cywilów przy Placy szpitalnym. Wymienia następnie miejsca, w których niemieccy żołnierze, obrońcy Miechowic, unieszkodliwili sowieckie czołgi:
- przy ul. Rokitnickiej, w pobliżu ośrodka PCK
- przy ul. Stolarzowickiej 38, obok obecnego targowiska
- przy ul. Wolnego 2
- przy ul. Ks. Jana Frenzla 11
Mieszkająca wówczas przy Stolarzowickiej 9 pani Czempiel widziała z okna nieistniejącego dziś domu jak sowieccy żołnierze prowadzą sześciu mężczyzn, rozstrzelanych chwilę później w obejściu Bonka przy Stolarzowickiej 2.
Wokół tragicznych zdarzeń w Miechowicach krążyło kilka plotek. Pierwszą z nich jest informacja, jakoby sowiecki major zginął z rąk młodego członka Hitler Jugend. Józef Bonczol pisze:
"Nigdzie nie ma wzmianki o tym, aby Sowieci owego członka HJ znaleźli, a wśród nazwisk osób rozstrzelanych nie mogłem się takowego doszukać. Członek HJ może być osobą fikcyjną, mającą usprawiedliwiać rzeź w Miechowicach. Nasuwa się pytanie: dlaczego mordowano osoby cywilne już w dniach 25. i 26. stycznia, skoro major zginął dopiero 27. stycznia? Dlaczego mordowano stare kobiety, które w żadnym wypadku nie mogły być w HJ? Tu, w obrębie parafii Bożego Ciała trwały regularne, ciężkie walki i nie dziwię się, że w tych okolicznościach zginął na otwartej przestrzeni radziecki major. Ks. prałat dr Jan Sossalla, ówczesny proboszcz parafii Bożego Ciała też nie wierzył w istnienie owego, rzekomego zabójcy spod znaku HJ. Ks. dr Sossalla osobiście przekazał mi swoje wątpliwości i zdanie dotyczące tej sprawy. Byłem powiernikiem wielu spraw ks. prałata do dnia jego śmierci i daję wiarę jego słowom."
Druga pogłoska dotyczy pewnej kobiety, narzeczonej mojora, która będąc w ciąży, wymusiła na towarzyszach broni pogrom miechowiczan w dniu 27 stycznia 1945 roku. "Ta kobieta była podkomendną poległego majora i brała udział w walkach o Miechowice, prawdopodobnie w roli sanitariuszki."
Jak już zostało wspomniane, niektórych miechowiczan Sowieci zaprowadzili do Stolarzowic. Tam zginęli i tam ich pochowano. Józef Bonczol pisze: "Wg zapisów w księdze zgonów parafii Stolarzowice, sygn. akt 20/1945 oraz 27/1945: pochowano w tych dwóch zbiorowych mogiłach 20 osób z Miechowic, w tym 11 niezidentyfikowanych. Zwłoki z masowego grobu przy ul. Przyjemnej zostały później ekshumowane i przeniesione na stolarzowicki cmentarz. Po obu masowych grobach nie ma już śladu na tym cmentarzu."
W Księdze Zgonów Parafii Stolarzowice ksiądz Johannes Wycisk dokonał wpisów, które widoczne są poniżej, a dotyczą pomordowanych osób z Miechowic:
Pospiech Werner (poz. 24) został pochowany razem z mężczyznami ze Stolarzowic, których Sowieci zamordowali w tym samym czasie. Grób znajduje się obok dzisiejszej kaplicy cmentarnej. 12 mężczyzn wymienionych w pozycji 32 (część z nich jak widać udało się zidentyfikować) dotyczy notatka na drugiej stronie Księgi widoczna poniżej:
Ośmiu wymienionych nieznanych mężczyzn (poz. 39) pochowano w kolejnej zbiorowej mogile. Podczas ekshumacji zidentyfikowano ich jednak częściowo i ksiądz Wycisk dopisał obok ich nazwiska. Obok napisał, że zostalo pochowani w mogile zbiorowej przy dzisiejszej ulicy Przyjemnej. Pod wpisem dotyczącym mężczyzn z Miechowic kolejny dotyczy 8 żołnierzy ze stanowiska obrony przeciwlotniczej.
"Nieco na lewo od masowego grobu cywilów, przy ul. Warszawskiej, pochowano kilkunastu poległych żołnierzy radzieckich. Latem 1945 r. władze postanowiły w tym miejscu utworzyć cmentarz bohaterów, ze stosownym pomnikiem wdzięczności. W tym celu spędzono do robót kilkadziesiąt osób z Miechowic, przeważnie młodych kobiet. Ich zadaniem było ekshumowanie pochowanych tam w lutym żołnierzy radzieckich, włożenie ich do trumien oraz ponowne ich pochowanie, zgodnie z planem powstającego cmentarza. W samym środku pochowano majora. Wskutek strasznego fetoru kobiety pracowały w poniemieckich maskach gazowych. Przy tej okazji przeniesiono też na ten cmentarz zwłoki innych żołnierzy radzieckich, których groby znajdowały się w obrębie gminy Miechowice, m.in. przy ul. Racjonalizatorów, naprzeciw drogi prowadzącej do elektrowni. Tam pochowano wiosną 1945 r. kilku Rosjan, którzy wskutek nieostrożnej pracy zginęli przy ul. Racjonalizatorów, na przeciw drogi prowadzącej do elektrowni. Tam po- 1969 r. był radziecki cmentarz wojskowy, urządzono na pustym placu w 1988 r. przycmentarny parking samochodowy. Drzewa okalające ten plac świadczą o pierwotnie innym przeznaczeniu tego miejsca."
"Pretekstem do likwidacji masowego grobu był podobno plan poprowadzenia linii tramwajowej wzdłuż ul. Warszawskiej. Od czasu likwidacji grobu linii tramwajowej dotąd nie wybudowano."
Przypisy cz. 2
W przypisach do rozdziału dotyczącego "Martyrologium księdza Jana Frenzla" Józef Bonczol pisze o młodych żołnierzach stanowiska obrony przeciwlotniczej na Duklach pomiędzy Górnikami a Stolarzowicami. Ośmiu z nich zostało pochowanych w grobie masowym przy drodze ze Stolarzowic do Górnik. Dokładnie grób znajdował się na górce po lewej stronie w miejscu, gdzie naprzeciw wiedzie droga w kierunku Stolarzowic-Osiedla (Kreuzberg), dzisiejsza ulica B. Czecha. Pisze tak:
"Załoga tzw. Heimatflak składała się z osób młodocianych, rygorystycznie powołanych do pełnienia tej służby. Byli to chłopcy 16—17 letni, na pewno spoza gminy Stolarzowice, bowiem ks. Wycisk zapisał w poz. 28/1945 parafialnej księgi zgonu: "8 niezidentyfikowanych żołnierzy artylerii przeciwlotniczej — grób masowy przy szosie do Górników."
Należy w tym miejscu przytoczyć wspomnienia Joachima Krolla, miechowiczanina, który służył w tej baterii. W swoich wspomnieniach, które są zamieszczone w naszym serwisie we fragmencie zatytułowanym: "Rozpoczął sie nasz „taniec ze śmiercią" opisuje przebieg walk o "Festung Stillersfeld":
(...)Ja, jako adiutant porucznika, zawsze byłem blisko niego. Raz kiedy stoimy przed działem "Frieda"; słyszę jak przez zaciśnięte zęby po cichu przeklina, - następnie pada pytanie: "Dlaczego nie strzela działo 'Heinrich'? I wysyła mnie sprawdzić co się dzieje. Gdy przez śniegiem zawiany rów zbliżyłem się do działa „Heinrich" - usłyszałem wołanie o pomoc. W pośpiechu wracam z tą wiadomością i razem z sanitariuszem Meierem udajemy się do działa „Heinrich". Bezpośrednie trafienie zniszczyło działo i rozniosło załogę. Sierżant Hanko i obsługa działa nie żyli. Luftwaffenhelfer Stahl, jedyny ocalały z obsługi działa, został ranny w szyję. Przez stratę tego działa zostało osłabione lewe skrzydło naszej obrony. Sowieci docierają do lasku (Dukli) , a tym samym do naszych zakwaterowań.(...)
(...)O godzinie 13:00 również działo "Frieda" otrzymało ostatni cios. Celny pocisk doprowadził je do milczenia. Zginęli tutaj kaprale Alm i Berner, inni zostali ciężko ranni.(...)
Co prawda w Księdze Zgonów jest mowa o ośmiu nieznanych żołnierzach, jednak w świetle cytowanych powyżej wspomnień można przypuszczać, że wymienieni z nazwiska żołnierze z obsługi dział 'Heinrich' i 'Frieda' zostali w tym grobie pochowani, tym bardziej, że działo 'Frieda' znajdowało się raptem około 25 metrów od masowej mogiły. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że Kroll wymieniając nazwiska poległych używa ich stopni wojskowych (kapral, sierżant). Te zaś świadczą o tym, że nie byli młodocianymi członkami załogi dukielskiej. Młodzi byli tylko pomocnikami, tzw. Luftwaffenhelfer, dowódcami byli zaś doświadczeni żołnierze. Możliwe jest też, że owi 'ciężko ranni' nie przeżyli z powodu odniesionych ran lub zostali zabici (dobici) przez sowieckich żołnierzy i również spoczęli w tym grobie.
Należy tutaj również wspomnieć, że obok masowego grobu żołnierzy niemieckich, Rosjanie przygotowali grób dla swoich żołnierzy poległych w najbliższej okolicy tego miejsca. Tych jednak jeszcze wiosną 1945 roku ekshumowano i przeniesiono do zbiorowej mogiły w Ptakowicach. Grób niemiecki pozostał. Przechodzący tamtędy mieszkańcy Górnik i Stolarzowic zapalali na żołnierskiej mogile świece i kładli wiązanki kwiatów. Byli i tacy, którym to miejsce było "solą w oku", więc bacznie obserwowali, kto i kiedy odwiedza to miejsce i usuwali świece i kwiaty oraz informowali władze o wszystkich zdarzeniach związanych z tym miejscem. Sprawa zrobiła się na tyle "groźna" dla ówczesnych władz, że w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach szczątki żołnierzy ekshumowano, ale nie wiadomo co się z nimi stało.
Siegfried Nawrath (Osiedle) wspomina jak ze swoim kolegą w początku lat pięćdziesiątych zapalali świeczki na grobie i na tym "haniebnym uczynku" przyłapał ich jeden z mieszkańców Osiedla, żołnierz LWP, który osiadł w Stolarzowicach "po froncie" .
Miechowiczan rozstrzelanych w pobliżu bunkra dowodzenia w Stolarzowicach pochowano niedaleko małego lasku przy ulicy Przyjemnej. Dziś w tym miejscu budowana jest autostrada A1. Pisze o tym Józef Bonczol:
"W latach powojennych rodowity mieszkaniec Górników (Cz.) permanentnie niszczył owe, przy drodze usytuowane groby masowe. Profanacji grobów położyła kres ekshumacja zwłok, które następnie pogrzebano na stolarzowickim cmentarzu."
Bohaterskie wyczyny styczniowe Armii Czerwonej w Miechowicach zostały w kwietniu 1945 r. upamiętnione nazwaniem głównej ulicy Miechowic (dawniejszej E22a), ulicą Armii Czerwonej. W 1991 roku w ramach przemianowania ulic w mieście Bytomiu, ta ulica otrzymała nazwę ul. Ks. Jana Frenzla, księdza który jest symbolem wszystkich ofiar sowieckiego terroru w Miechowicach.
Źródła:
- Ofiary stalinizmu na ziemi bytomskiej w latach 1945-1956. Praca zbiorowa pod redakcją Jana Drabiny. Bytom 1993, s.12-19; s. 204-208
- Joachim Kroll, Unsere Schulzeit, Dortmund 1985
- Sennerteg Niclas, Zemsta Stalina 1944-1945, s. 182,200
- Księga Zgonów Parafii Chrystusa Króla w Stolarzowicach
- fotografia z rosyjskim napisem od @halnego z Forum Miechowic
- zdjęcia grobu masowego przy Warszawskiej i ulica Armii Czerwonej ze zbiorów @Majeranka
- fragment mapy: Messtischblat 5678 Hindenburg 1940
Koniecznie trzeba zobaczyć:
Masakra w Miechowicach - prokurator Ewa Koj from stolarzowice.info on Vimeo.